Naszym domem przez cały czas podróży był namiot.
Miejsca, w jakich się rozbijaliśmy, przyprawiały o zawrót głowy. Zasypialiśmy i budziliśmy sie z szumem fal a jedynymi odwiedzającymi nas, były owce.
Przyznam się, że kusiło raz czy drugi łóżko w hostelu, ale tylko dlatego, że znajdował sie ów hostel w odremontowanej "czarnej chacie", czyli w tradycyjnym dla tych terenów domu o wyjątkowej architekturze. Te niewielkich rozmiarów domki o zaokrąglonych kształtach zbudowane sa z kamieni. Ich ściany są grube i masywne ponieważ pomiędzy podwujnym rządem głazów jest jeszcze izolacja z ziemi. Nakryte sa słomą, którą urzymuje narzucone na nią sieci rybackie obciążone przywiązanymi doń kamieniami.
Miejsce na pryczy w takim hostelu, w wieloosobowej sali i bez pościeli to koszt 8-10 funtów.